Zatem.... zaczęło się.
Dopiero jak zobaczyłem Pana koparkowego, który 4 dni walczył z wykopem zdałem sobie sprawę, że nie ma już odwrotu :)
Z jednej strony radość a z drugiej strach...jak to będzie?, jak my to ogarniemy? itd.
Ale zanim wjechała koparka trzeba było zdematerializować ogromną liczbę gałęzi powstałych po wycięciu ok 170 drzewek.
Tyle ciepła poszło w niebo...szkoda.
No i wjechał koparkowy. Nikt nie wiedział ile mu to zajmie. Jako, że mamy głęboko osadowioną piwnicę wykop musiał być na 3 metry. Czyli obrys domu + zapasy po bokach to ok 780m3 piasku i żwiru (bo taki mamy grunt) daje to ok TYSIĄCA TON.
Owszem trochę pójdzie na obsypanie ścian piwnicy, część na zaprawę murarską no i trochę na podsypanie drogi ale mimo to zostanie tego od cholery.
Najważniejsze, że wyszło tak jak w odwiertach robionych na 4 metry. Koparkowy i Pan budowlaniec bali się, że może pojawić się woda. Podczas kopania padało i wszystko natychmiast wsiąka. Super dla piwnicy, super dla oczyszczalni ścieków:
Teraz troszkę poza tematem. Niestety nasi wczoraj tylko zremisowali z Grecją w inauguracji ME. Zobaczymy jak pójdzie z Rosją.
Co do budowy:
Budowlańcy jak pozwoli pogoda w poniedziałek zajmą się robieniem szalunków. Potem zbrojenie. Robimy płytę fundamentową + mocniejsze i głębsze zbrojenie w miejscu ścian oczywiście.
Najgorsze jest to, że czekamy jeszcze na kredyt. Mam nadzieję, że bank wyrobi się na czas. A teraz czas spać.